O 4.30 wyszedlem do miejsca skad odjezdzal pick`up. Podjechalismy na dworzec. Autobus juz stal. Gdy go zobaczylem, zrozumialem cene biletu. Jakis stary, zdezelowany gruchot osobowo - towarowy. Powiedzialbym nawet: wiecej towarowy niz osobowy. Caly tyl zawalony byl przeroznymi paczkami, wliczajac przejscie i wolne miejsca pod siedzeniami. W srodku tak walilo czyms kiszonym, ze nie dalo sie wytrzymac. Ja pod nogami mialem worek z kukurydza, a innym szczesliwcom dostaly sie np. kartony z piwem. No, to rozumiem. Po 7 godz. bylismy na miejscu. Nocowalem w Mr. Charles G.H. za 3 $. Prawie wszystkie nazwy zaczynaja sie od Mr., je sie w Mr. Food, czy Mr. Cook, sa rowniez Mr. Book, Mr. Donald...
Hsipaw to male, senne miasteczko, dobre miejsce na trekingi.
W piatek wybralem sie na wzgorze pieciu Buddow by zobaczyc panorame miasta. Potem poszedlem do wodospadu. Nie byla to dla mnie szczesliwa wycieczka. Pierwsze przedzieralem sie przez pola ryzowe, idac tzw. miedza (bardzo waska), tak, ze co chwile moja noga ladowala w blocie, w ktorym rosl ryz. Nastepnie potargalem sobie spodnie, potem moj sandal stracil przyczenosc ze stopa, oddzielajac podeszwe od reszty. Szedlem wiec boso, a ze szedlem boso nadzialem sie na jakis korzen i wyrwalem sobie caly paznokiec w malym palcu prawej stopy. Jak dla mnie wystarczy. A wszystko to wydarzylo sie w przeciagu 30 minut. Wodospad piekny, ale nie za taka cene.
Juz pomyslalem sobie, ze to sprawka zlych duchow Natow, w ktorych wierza Birmanczycy. Przed prawie kazdym domem stoi kapliczka, gdzie ludzie skladaja dary, by nie spotkalo ich nieszczescie.
No a ja nie zlozylem.
Wieczorem odwiedzilem domowa wytwornie popcornu i prazynek. Zrobilem drugi wpis po polsku w "ksiedze pamiatkowej". Zostalem rowniez zaproszony przez mlodego Birmanczyka do domu. Byl to typowy dom w stylu Szan. I znowu mam nowych znajomych. Chlopiec z ojcem pracuje w przetworni owocow. Wyplaty nie otrzymuja, gdy go zapytalem kiedy dostana, odpowiedzial, ze pozniej. Ciezkie tu maja zycie.
W sobote wrocilem do Mandalay. Autobus identycznie zaladowany. Tym razem byly to worki z soczewica.