Autobus do Mandalay byl spozniony, tym razem tylko jedna godzine. Bilet kupilem dzien przed wyjazdem, bylo to ostatnie miejsce. Ogolnie trzeba kupowac bilety co najmniej dwa dni wczesniej. Autobusy dalekobiezne sa zawsze przepelnione. Ludzie siedza nawet na malych rozkladanych krzeslachw przejsciu. Jechac tak np 12 godz. - dzieki. Siedziala obok mnie pani, ktora normalnie na mnie leciala, tzn. w nocy jak zasypiala opierala glowe na moim ramieniu. Drogi w Birmie sa jakie sa, tak wiec gdy pare razy wjechalismy w dziure i pani odbila sie od mojej kosci obojczykowej zaraz jej przechodzilo spanie. A wracajac do drog - sa gorsze niz w Polsce (no, chociaz w Birmie).
W Mandalay bylem o 05.30. Pojechalem pick`upem do centrum (200K). Nocowalem w "Royal G.H." za 3 $ ze sniadaniem.
Bawia mnie sytuacje w hotelach czy G.H., kiedy staram sie wynegocjowac lepsza cene.
Gdy w koncu sie zgadzaja zawsze slysze cos takiego:
"OK, ale nie mow turystom ile zaplaciels, bo inni palca wiecej"
Tu nastepuje pytanie: "Skad jestes?"
I gdy juz dowiaduja sie, leci tak: "Robie to tylko dla Ciebie, bo mam przyjaciol w Polsce"
Gdyby oni chociaz wiedzieli, gdzie ta Polska lezy.
O 11.00 wyszedlem na miasto pozwiedzac swiatynie. Po poludniu zlapalem pick`upa (200K) do Amarapury, by zobaczyc slynny drewniany most U Bein majacy 1,2 km dlugosci. Zostalem tam do zachodu slonca.
Znalazlem w Mandalay tani internet - 500K/godz, zgranie zdjec na CD - 200K. Jest na ulicy 30. pomiedzy 71 i 72. No i wreszcie moglem wejsc na hotmaila. Gosciu wpisywal rozne linki, po pieciu probach poszlo. Wchodzielm na wp.pl - rzeczywiscie po tym co dzieje sie na scenie politycznej w naszym kraju, az nie chce sie wracac.
W srode dalsza czesc swiatyn. Kupilem bilet do Hsipaw (3500K). Dworzec autobusowy znajduje sie 6 km. za miastem, ale dowoza pick`upami za darmo. Zbiorka jest w miejscu zakupu biletu. Jesli chodzi o Hsipaw jest to ulica 32., pomiedzy 81 i 82.
Jako, ze konczyly mi sie kyaty musialem wymienic nastepna stowe. Poza Rangunem, gdzie kurs jest najwyzszy placa za 1$ - 1280 K. Zapytalem w G.H. gdzie moge wymienic kase, pan gdzies zadzwonil i poinformowal mnie, ze za 30 min. ktos przyjedzie. Pojawil sie Hindus z plikiem banknotow. Poszlismy w ustronne miejsce, przeliczylem, wszystko bylo OK. Pelna konspiracja.