O 3 rano wsiadlem do ciezarowki i po trzech gdzinach gorskimi wertepami dotarlem do (powiedzmy) cywilizacji. Potem standard: lodz, autobus, hotel...
Jak dlugo mozna czekac na autobus? Okazuje sie, ze dlugo. O 7.30 stawilem sie na dworcu. Autobus mial byc rzekomo o 8.00. Przyjechal o....11.00, ale to jescze nic. Do 12.00 krazyl po miescie zbierajac chetnych pasazerow. O 13.00 pan kierowca przypomnial sobie, ze ma lyse opony i musi je wymienic, co trwalo 45 min. , no a potem trzeba bylo odpoczac. Wyjechalismy o 14.00 - po 6 i pol godz. czekania. Tu trzeba miec zlote nerwy i czas, duuuzo czasu. Po 4 godz. jazdy dotarlem do Riung. Zamieszkalem w prywatnym domu w "Madona Homestay". Madonie przydaloby sie porzadne sprzatanie, bo kurz mozna bylo zbierac garsciami. Ale co sie dziwic ostatni turysta mieszkal tam w czerwcu.
Wieczorem poszedlem do jedynej we wsi knajpki, by cos zjesc. Gdy wlascicielka dowiedziala sie skad jestem powiedziala mi, ze 20 km od Riung mieszka polski ksiadz. Juz wiedzialem co bede robic nastepnego dnia. Poszedlem w odwiedziny. Padre Czeslau przyjechal do Indonezji w 1964 r. wraz z dzwudziestoma misjonarzami z Polski. Zostali rozrzuceni po calym kraju. Traz zostala ich tylko garstka.
Ksiadz bardzo sie ucieszyl, ze mogl porozmawiac po polsku, bo rzadko zagladaja tu rodacy. Bardzo milo wspominam to spotkanie.
Po poludniu poplynalem na bezludna wyspe, turkusowa woda, bialy piasek - tego mi bylo trzeba (wytrzymalem 3 godz:-)).
W czwartek Indonezyjczycy doprowadzili mnie do szalu. Znowu mnie okradli. Juz mam ich dosyc.
Z plecaka zamknietego na dwie klodki i dodatkowo lancuch zginely: latarka - czolowka, scyzoryk, zapas mango i naszyjniki. Koniec przyjazni polsko - indonezyjskiej. Wojna. Wywalilem wszystko z plecaka, by zobaczyc co ja tam jeszcze mam. Wiecej brakow nie stwierdzilem. Przynajmniej na razie:-/
Opuscielm juz wyspe zlodzieji - Flores. Spedzilem 8 godz. na promie do Sape na wyspie Sumbawa w klimatach papierosowo - dymiaco - mnie osobiscie wk...ych.
Przejechalem cala Sumbawe, jutro to samo czeka mnie na wyspie Lombok a potem dalej na Bali...