Geoblog.pl    mariopollo    Podróże    Azja z pakietem "AirAsia"    Wyspa Flores, Wyspa Lembata
Zwiń mapę
2009
26
paź

Wyspa Flores, Wyspa Lembata

 
Indonezja
Indonezja, Maumere
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 17484 km
 
Moje ostatnie (juz samotne) dwa tygodnie przebiegly wg utartego schematu: autobus (jeden lub wiecej), prom, nocleg, autobus, prom... ale sprobuje strescic te 14 dni.
Po czulym pozegnaniu z moja grupa wsiadlem w lodz i poplynalem do Bangsal na wyspie Lombok. Caly dzien spedzilem w minibusach probujac przejechac cala wyspe wszerz az do miejsca, z ktorego mialem prom na wyspe Sumbawa. Dotarlem tam o 14.00 i nauczony doswiadczeniami z Jawy i Bali sadzilem, ze w porcie beda sie o mnie zabijac, zeby zawiezc mnie do najblizszego miasta. Sumbawa jednak zrobila mi niezla niespodzianke. Mie dosc ze w porcie nie bylo ani jednego minibusa, to prawie zywego ducha rowniez. Co mnie od razu uderzylo to susza tu panujaca.
Siadlem przy drodze i czekalem nie wiadomo na co dobre 40 min, az tu nagle pojawil sie autobus. Nie bylo opcji, zeby mnie nie zabral. Po 2 godz. dotarlem do Sumbawa Besar. Nocleg w losmenie (losmen to cos gorszego niz hotel i mieszkaja tam raczej Indonezyjczyzy, ale czy moze byc cos gorszego niz tani hotel - gwarantuje, ze moze).
Jedyny plus tego miasta to niedrogi internet - 3.000 R (1 PLN)/ godz. No i oczywiscie nie umknelo mojej uwadze to, iz w sklepach nie ma wcale piwa nie mowiac o mocniejszym alkoholu.
Rano pobudka o 5.00, o 6.00 autobus do Bimy na drugim koncu wyspy. 8 godz. w mikrobusie, w ktorym za bardzo nie moglem sie zmiescic. Z Bimy pamietam jedynie to, ze zaplacilem za nocleg 30.000 R (9 PLN) - taniej juz sie nie da. Oczywiscie spalem w losmenie, moj pokoj przypominal cele wiezienna. Mam gdzies zdjecie, postaram sie go wrzucic. Z grzecznosci nie opisze lazienki.
Standardowo pobudka o 4.30, o 5.00 autobus do Sape, stamtad prom do Labuan Bajo na wyspie Flores - 8 godzin. W Labuan nocleg w losmenie, tyle, ze ceny wyzsze 70.000 R. Jak dla mnie ohydna miescina na dodatek cala rozkopana, no i oczywiscie zabraklo pradu, wiec mozna bylo nie wrocic z wieczornego spaceru wpadajac w jakas dziure.
Od razu widac, ze Flores to katolicka wyspa. Mnostwo kosciolow, nawet w najmniejszej wiosce i co wazne pojawilo sie piwo;-)
W Labuan pospalem dluzej tzn. do 8.00 Potem autobus do Ruteng. Tutaj bylo chlodniej, dookola gory. Tyle, ze byl problem z noclegami w rozsadnej cenie. Stanelo na 100 000 R. Jakos to przelknalem. Tu musialem troche odpoczac wiec po dwoch dniach ruszylem w dalsza droge. Dotarlem do Bajawa. Zrobilem wycieczke do wioski Bena, gdzie zyja ludzie z plemiona Ngada w tradycyjnych chatach. Taki polski skansen, tyle, ze zamieszkaly.
W sobote dotarlem do Ende, miasto tetnilo zyciem, sklepy otwarte, bazar, samochody, motory. Poszedlem na internet - wychodze o 15.00 a tu wszystko pozamykane, zywego ducha na ulicach, no tak sobota - wszystko czynne do 14.00.
Nastepnego dnia dostalem sie do wioski Moni, skad wychodzi sie na wulkan Kelimutu. Pobudka o 4.00 rano, mototaxi 40 min. i wschod slonca nad wulkanem. Bylo bezchmurne niebo wiec widoki naprawde extra. Powrot z buta do wioski zajal mi 2 godz, potem zasluzona kapiel pod wodospadem i kolejny autobus.
Nie bede juz opisywal tych miast, miasteczek, wiosek w ktorych spalem lub sie przesiadalem, bo bylo tego troche.
W piatek dostalem sie do wioski Lamalera na wyspie Lembata. Jest to ostatnie miejsce na ziemi, gdzie jeszcze poluje sie na wieloryby uzywajac recznie zrobionych harpunow. Kazdy dom w wiosce udekorowany jest szkieletami lub koscmi wielorybow, orek czy rekinow. Na szczescie podczas mojego pobytu nie zlapano zadnej wielkiej ryby, ale widzialem na zdjeciach jak wyglada ta krwawa jatka. To mi wystarczylo.
Baza noclegowa w wiosce to cztery domy prywatne wynajmujace pokoje wraz z wyzywieniem. Prad od 18.00. Do wioski mozna dotrzec jedynie samochdem ciezarowym siedzac na przyczepie, na lawkach. Prawdziwy koniec swiata.
Ktoregos poranka zbudzil mnie kwik zazynanaego prosiaka, na szczescie tego nie widzialem, ale po uzytych narzedziach wnioskowalem, ze nie byl to zbyt humanitarny sposob usmiercenia.

Teraz cos na temat Indonezyjczykow.

Mam juz dosyc codziennego wyklucania sie o cene biletow autobusowych, ktore dla mnie sa jak najbardziej specjalne. Radze sobie jakos pytajac miejscowych lub zapuszczam zurawia jak placa przy wysiadaniu. Gdy bede juz wracal na Bali prawie ta sama trasa pojdzie mi juz latwiej. Tak sadze. Jedynie przy zakupie biletow na prom mam 100% pewnosc ceny, bo jest ona wydrukowana na bilecie.

Kolejna rzecza ktora mnie wkurza jest ich palenie papierosow. Kopca wszedzie: w autobusach, na promach, w knajpkach, na ulicach, nie zwazajac na nikogo, nawet male dzieci. Jedynymi miejscami z zakazem palenia sa stacje benzynowe, a i tak sie dziwie, ze maja tam zakaz. Jadac np. autobusem na okraglo ktos pali, jak jeden konczy zaczyna drugi i tak bez konca. Juz mam dosyc tego wdychania dymu, nawet okrywanie sie chusta nie pomaga.

To jeszcze nic na maxa mnie podk.... jak moj plecak zostal obrabowany. Zniknely spodnie i kurtka przeciwdeszczowa. Prawdopodobnie doszlo do tego gdy plecak jechal sobie na dacu autobusu. Pal licho spodnie, bo mam drugie, ale kurtka...Wychodzi na to, ze w Malezji lub na Flipinach czekaja mnie niezaplanowane zakupy. Nie wroce w grudniu w samym polarze:-) I tak dobrze, ze
nie spodobaly im sie moje buty, bo wracalbym ta zimowa pora w japonezach...

Jak sie domyslacie za bardzo za Indonezyjczykami nie przepadam, ale na szczescie sa rowniez wyjatki.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (9)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 10.5% świata (21 państw)
Zasoby: 180 wpisów180 9 komentarzy9 670 zdjęć670 0 plików multimedialnych0