Geoblog.pl    mariopollo    Podróże    Szlakiem samotnika    Delhi
Zwiń mapę
2008
30
wrz

Delhi

 
Indie
Indie, Delhi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 7007 km
 
W piatek mialem pociag do Delhi. Jako, ze dworzec byl jakies 10 km od centrum, szukalem sposobu dostania sie tam. Znalazlem autobus, ktory przejezdzal niedaleko stacji. Wsiadlem, powiedzialem bileterowi, gdzie chce jechac i tak podrozowalem po zakorkowanym miescie dobra godzine. Nagle autobus wjechal na jakas zajezdnie i pan bileter kazal mi wysiadac. Zapytalem go czy to stacja Dadar, a on ruchem reki wskazal mi drzwi. Jak sie okazalo byl tak "mily", ze nie powiedzial mi kiedy mam wysiasc i zajechalem za daleko o jakies 8 km. Gdy sie juz dowiedzialem, gdzie jestem zauwazylem na mapie kolejna stacje oddalona od miejsca gdzie bylem o kilometr. Poszedlem tam i dopiero po przejechaniu czterech stacji bylem wreszcie na miejscu. Tu mialem pare godzin czekania, bo pociag byl dopiero o 23.45. Nic ciekawego nie bylo w okolicach wiec wiekszosc czasu spedzilem na dworcu. Podstawiono moj pociag, przy wejsciu do wagonu wisiala lista z nazwiskami i nr. miejsc. Znalazlem swoje rowniez na pisane w jezyku hindi. Byl to pociag sypialny 2 klasy, moje miejsce znajdowalo sie na samej gorze. Mailem najmniej miejsca, ale za to moglem w ciagu dnia tam sobie spokojnie lezec. No i jest ono najbezpieczniejsze dla turystow. Owinalem plecak lancuchem i przypialem pod dolnym lozkiem, co jakis czas zerkajac z gory czy jeszcze tam jest. Minusem spania na gornym lozku sa trzy wentylatory, ktore ma sie na wyciagniecie reki. Do tego chodza tak glosno ja nie przymierzajac F 16, tak ze ze spaniem sa problemy. Noc jakos przrzylem ale najgorszy byl dzien. Upal nie z tej ziemi i wentylatory, ktore nie dawaly ani troche chlodu. Ludzie zapelniali kazde wolne miejsce lacznie z przejsciem. Fajnie patrzylo sie na to z gory, ale kiedys trzeba bylo wyjsc do toalety i przedzierac sie przez ta ludzka mase. Kolo toalet lezal sobie gosciu na noszach z powbijanymi wenflonami (chyba transport ze szpitala). Masakra.

O 5.00 rano w niedziele dojechalem na stacje New Delhi, po 30 godzinach podrozy. Na "Main Bazar" znalazlem hotel . Takiego meldowania to jeszcze w zyciu nie widzialem. W recepcji siedzial wlasciciel, na ladzie mial TV z odtwarzaczem DVD i ogladal jakis bollywodzki film. Spisal moje dane z paszportu, wzial czarna tabliczke i napisal na niej jakis numer. Kazal mi stanac naprzeciw telewizora, postawil przede mna tabliczke z numerem, zmienil kanal w TV i oto zobaczylem sie na ekranie. Zostalem nagrany wraz z numerem ewidencyjnym a moj paszport zostal skserowany. Czekalem tylko kiedy zaczne byc przesluchiwany. Paranoja. A wszystko to w hotelu za 7.50 PLN...

W niedziele zwiedzielm Czerwony Fort i nie mialem juz sil na nic innego. Caly poniedzialek poszukiwalem Ambasade Bangladeszu, ale spoznilem sie, bo skladanie wnioskow trwa od 10.00 do 11.00. Nie przepracowuja sie za bardzo - wszak w Bangledeszu maja ramadan. We wtorek pojechalem znowu do ambasady i stalo sie cos co nigdy w zyciu mi sie nie przytrafilo - odmowiono mi wizy!!! Powodow bylo wiele: podrozowalem sam, nie mialem osoby kontaktowej w Bagladeszu no i nie mialem potwierdzenia rezewacji w hotelu???!!!! No bylem w szoku. Sprobuje jeszcze raz w konsulacie w Kalkucie, ale to za jakies 3 tygodnie. Jutro wyjezdzam do Agry. Ciekawe jak mi pojdzie poniewaz nie mam rezerwacji na pociag.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (4)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 10.5% świata (21 państw)
Zasoby: 180 wpisów180 9 komentarzy9 670 zdjęć670 0 plików multimedialnych0